Przed porodem warto zrobić wiele rzeczy. Każda mama wie, że trzeba zdrowo się odżywiać, zrezygnować z używek, wybrać szpital, przygotować torbę do szpitala. Jest tego naprawdę sporo i pewnie pojawi się o tym osobny wpis, ale teraz chciałabym się z Wami podzielić pomysłami na czynności, których ja nie uwzględniłam, a teraz na pewno bym zrobiła, gdybym mogła cofnąć czas.
Zakładamy więc, że cofnięcie czasu jest możliwe 🙂
Co robię inaczej?
Zamrażam owoce i warzywa
Dziubdziak urodził się w czerwcu, więc czas na rozszerzanie diety przypadł nam akurat zimą, kiedy sezonowych warzyw i owoców jest niewiele. Teraz na pewno zamroziłabym pokrojone kawałki gruszek, brokułów i innych owoców i warzyw, które podawałabym na początku rozszerzania diety, żeby móc ją bardziej urozmaicić.
Gotuję obiady i chowam w zamrażalniku
Wprawdzie mąż był ze mną przez pierwsze dwa tygodnie po porodzie i gotował nam obiady, ale byłoby dużo łatwiej gdyby jakieś zdrowe dania znalazły się w zamrażalniku. Po porodzie panował w domu taki chaos, że nie wiadomo było w co ręce włożyć, więc oprócz przemyślanych zakupów, warto zaopatrzyć się w dania, które po prostu się rozmrozi i już będą gotowe do jedzenia. Przydadzą się też zdrowe przekąski np. ziarna słonecznika, pestki dyni, żeby móc sobie coś podgryzać w razie silnego głodu. Na początku karmienia piersią, wydawało mi się, że jem non stop. Ciągle byłam głodna, więc śniadanie, obiad i kolacja, a nawet 5 posiłków dziennie to było za mało. Musiałam mieć coś do przegryzania. Z czasem jak laktacja się ustabilizowała, hormony przestały szaleć, odzyskałam „normalny” apetyt. Jem chyba nadal więcej niż przed ciążą, ale są to już posiłki regularne i nie pochłaniam już takich ilości.
Sprzątam w szufladach
Kiedy dziubdziak pojawił się na świecie jakoś nigdy nie mam na to natchnienia. Jeszcze w ciąży spokojnie przemyślałabym, jakie rzeczy mogę umieścić w dolnych szufladach, żeby dziubdziak mógł spokojnie się nimi bawić i nie zrobić sobie krzywdy.
Sprzątam w szafie
Gromadzę ubrania, w które zmieszczę się po porodzie (chociaż tak na oko, bo szczerze mówiąc, to myślałam, że zmieszczę się w dużo więcej…) i podzielenie ich na kategorie. Nie, nie, nic wyszukanego. Po prostu rzeczy wyjściowe, rzeczy „po domu”, spodnie, bluzki, swetry – i przede wszystkim trzymam w tym porządek. Od urodzenia dziubdziaka robiłam już porządek kilka razy i nigdy nie mam aż tyle czasu, żeby sobie wszystko przemyśleć, a potem robię z powrotem bałagan…
Czytam książki o pielęgnacji i wychowaniu
Kiedy byłam w ciąży, czytałam książki o ciąży. Wiedziałam, ile dokładnie centymetrów ma dziecko w danym miesiącu, co jeść, czego nie jeść, jakich kosmetyków używać itd. Ale jakoś nie pomyślałam, by przeczytać kilka książek już o pielęgnacji niemowlaka i zabawach z dzieckiem. Wprawdzie sięgałam po kilka książek, ale jakoś, kiedy po porodzie leżałam w szpitalu, a potem przyszłam do domu, ta wiedza (nawet zdobyta w szkole rodzenia) – miałam wrażenie, że po prostu wyparowała…Może to hormony, może to stres, ale mimo, że wiele razy czytałam o tym, jak przewijać, kąpać itd. po urodzeniu te informacje czytałam w zupełnie inny sposób. Teraz skupiłabym się raczej na konkretach – nie na czytaniu ciekawostek dotyczących dzieci, a po prostu przewiń, nakarm, uśpij.
Idę z mężem na romantyczną kolację
Po porodzie będzie na to mniej czasu, a nawet, kiedy uda się wyjść we dwoje, ciężko omijać tematów dziecięcych. Nie da się ukryć, że dziubdziak jest teraz naszym całym światem.
Idę do fryzjera i kosmetyczki
Zanim będziesz miała na to czas raczej minie dużo czasu. Ja do tej pory dziwię się, patrząc na zdjęcia, jak mogłam tak długo wytrzymać z takimi odrostami! Chociaż tu akurat o fryzjerze myślałam, tylko, że 5 tygodni po porodzie miałam być druhną na ślubie koleżanki i chciałam mieć włosy świeżo zafarbowane i podcięte, żeby jakoś lepiej wyglądać. Zabieg u kosmetyczki marzy mi się od dłuższego czasu, ale można się wyrwać chociaż na regulację brwi.
A Wy? Co dodałybyście do tej listy? Czekam na Wasze podpowiedzi w komentarzach 🙂