Seria komiksowa „Odlotowe gołębie” to seria, o której myślałam od dawna, ale do tej pory jakoś mnie nie przyciągała. Z nową premierą „Odlotowe gołębie zadają dziobociosy” zdecydowałam, że spróbujemy. Dziubdziak (prawie 9 lat) był książką zachwycony i chciał kupić wszystkie poprzednie i oczywiście następne części, bo „tak się ciekawie skończyło”. No i mamy! Zaledwie dwa tygodnie później dostaliśmy do recenzji premierową książkę „Odlotowe gołębie polują na chlebostwora”. Tak szczerze to w tą część wyciągnęłam się nawet ja🙊i co najlepsze nie mogę się doczekać kolejnej części, taka jest ciekawa zapowiedź na końcu…Dziubdziak stwierdził, że ta część jest nawet jeszcze lepsza od poprzedniej. Ale jeśli nie znacie jeszcze tej serii to polecam najpierw przeczytać poprzednie części lub jedną poprzednią „Odlotowe gołębie zadają dziobociosy”, bo jest to fajna kontynuacja historii o Pani Ptasi Ptyś-Ptaś.
W najnowszej części dowiecie się dlaczego Ptasia Ptyś-Ptaś wprowadziła zakaz ptaków mieście. Powodem będziecie zaskoczeni. I kto stoi za jej porwaniem, a w zasadzie kilkoma porwaniami. Czy odlotowe gołębie zakończą zakaz ptaków w mieście?
Po drodze mają oczywiście śmieszne przygody.
Książka podzielona jest na 3 rozdziały:
- dzień żywych bochenków – kto jest chlebostworem? Znów zaskakujące zakończenie😀
- zagadka zamkniętego domu – uwaga, ptaki znajdą się w domu Ptasi Ptyś-Ptaś i co z tego wyniknie?
- legenda o magnetycznym gołębiu – biedna Wywrotka przykleiła się do magnesu, ale inne gołębie jej pomogą. Tu też dowiemy się komu jest na rękę zakaz ptaków w mieście.
Wywrotka, Ekspres i Maskoptak są w tej części niesamowici i wciągają w swoje historie. Czekamy na następne❤
Książka idealna dla 8-9 latków.
Grafiki ocenicie na zdjęciach. Zabawna jest na pewno.
Co mi się podoba, to to, że pokazuje, że ważne jest czynienie dobra i że ono do nas wraca. Jak jesteśmy dla kogoś mili to później również ktoś może zrobić coś miłego dla nas. Dodatkowo, że czasem pozory mylą i warto poznać czyjeś motywacje i zainteresować się drugą osobą.
Historie w obu częściach wciągają. Czyta się szybko – u nas jedna część w jeden dzień, ale fajnie np. podzielić sobie trzy rozdziały na trzy dni. Niektóre momenty rozbawiły i mnie. A zakończenie jednej historii było bardzo zaskakujące.
Taki komiks może też zachęcić do samodzielnego czytania.
Zachwyt Dziubdziaka sprawia, że wyczekujemy kolejnej części.
Post powstał dzięki współpracy recenzenckiej z Wydawnictwem Znak Emotikon.