Nie noś, bo przyzwyczaisz; Nie noś bo rozpieścisz – co na to badania naukowe?

Międzynarodowy Tydzień Bliskości to dobry moment, by rozprawić się z pewnym mitem. Mitem, dotyczącym porad – „nie noś dziecka, bo przyzwyczaisz” lub „nie noś dziecka, bo je rozpieścisz” itp. Z tego, co pamiętam napotykałam na takie zdania jeszcze w ciąży.  Założę się, że też to słyszałaś. No przynajmniej raz?! Później zostałam doradcą noszenia i pytania o to, czy dziecko nie przyzwyczai się do noszenia było dość częste. Pomyślałam, więc że badania dotyczącego tego tematu, będą najlepszym argumentem.  A więc dziś  o tym, co mówią na ten temat badania naukowe.

Moc bliskości

Kontakt fizyczny jest dla dziecka niezwykle ważny. Stanowi podstawę bezpieczeństwa i tworzenia więzi między rodzicami i dzieckiem. Jednymi z najbardziej znaczących badań w tym temacie były badania Harrego Harlowa, na małpkach. Eksperymenty były smutne i możliwe, że nieświadomie doprowadziły do ruchu walki o prawa zwierząt. Wyniki jednak były bardzo znaczące i inspirujące dla kolejnych badaczy, w tym twórcy teorii przywiązania u ludzi – Johna Bowlby’ego (definicja przywiązania Bowlby’ego ujmowała przywiązanie jako instynktowną, opartą na biologicznych mechanizmach uczuciową więź między dzieckiem i opiekunem. Zdaniem Bowlby’ego każde zachowanie, którego celem jest osiąganie lub utrzymywanie bliskości z określoną osobą, to zachowanie instynktowne, pełniące istotną rolę w przetrwaniu gatunku. Zachowania takie pojawiają się, gdy osoba traci poczucie komfortu – np. odczuwa głód, strach itp. lub gdy osoba, do której czują więź nie jest dostępna fizycznie lub psychicznie. Niemowlaki są bezbronne i nie potrafią ocenić sytuacji – przewidzieć zagrożenia. Z tej przyczyny stają się w takiej sytuacji niespokojne i szukają bezpieczeństwa u matki).

Zobacz, jak to wyglądało w przypadku badań Harlowa.

Tworzenie więzi

Harlow badał mechanizmy tworzenia się więzi między matką i noworodkiem. Zauważył, że młode małpki są w wysokim stopniu uzależnione od swoich matek – w zakresie pożywienia, bezpieczeństwa i przebiegu socjalizacji. Początkowo uważano, że podstawą tworzenia więzi między matką a noworodkiem jest zaspokajanie głodu i pragnienia. Okazało się jednak, że małpy, które były odizolowane od mamy, przywiązywały się do miękkich szmatek, które znajdowały się na podłodze ich klatek (1).

W kolejnych eksperymentach Harlow stworzył dwie matki zastępcze – jedną z drutu, a drugą z materiału (zobacz na filmiku, jak to wyglądało).  Harlow zauważył, że niezależnie od tego, która z matek zaspokajała potrzebę głodu (obie miały zamontowaną butelkę z pokarmem), małpki zdecydowanie większą ilość czasu spędzały z matką z materiału. Dodatkowo matka ta była też schronieniem w razie niebezpieczeństwa i przytulnym legowiskiem. Gdy małpkom pokazywano zabawki, które wzbudzały w nich strach, makaki uciekały do materiałowej matki i przytulały się do niej. Następnie, po chwili uspokajały się i trzymając jedną ręką materiałowej matki zaczynały badać zabawkę, zbliżając się do niej. Takie zachowania nie pojawiały się w stosunku do matki z drutu – nawet jeśli to ona podawała pokarm(8).

Na podstawie badań, Harlow wysnuł hipotezę, że małpki rodzą się z biologiczną potrzebą bliskości i przytulania, a jej zaspokojenie jest warunkiem komfortu emocjonalnego. Badania Harlowa ukazały, że potrzeba więzi jest wrodzoną, podstawową potrzebą młodych naczelnych, a bezpieczna więź jest warunkiem optymalnego rozwoju emocjonalnego. Ludzki noworodek szuka dokładnie tego samego (1).

Ludzki noworodek przychodzi na świat jako fizjologiczny wcześniak. To my zabezpieczamy jego potrzeby, w tym potrzebę bezpieczeństwa i bliskości.  Nic więc dziwnego, że dziecko walczy o naszą uwagę, uspokaja się na rękach, czując bliskość. Takich maleńkich dzieci nie można rozpieścić. Mimo tego, że są tak maleńkie, niemowlęta są bardzo czułe na poczucie bezpieczeństwa lub jego brak. To ich walka o przetrwanie.

A co z płaczem?

Jeśli interesowałaś się korzyściami z noszenia, mogłaś napotkać, takie zdanie, że dzieci noszone mniej płaczą. Faktycznie ma to też podstawy w badaniach. Badania pokazały, że najlepszym sposobem na uspokojenie niemowlaka jest bliski kontakt fizyczny. Przykładowo, zespół pediatrów z Montrealu, już w 1986 r. zbadał 99 par – matek z niemowlętami. Połowa z nich nosiła swoje dzieci 3 h dziennie – nawet, jeśli nie marudziły i nie płakały – na ten czas mamy otrzymały nosidła. Druga grupa mam, czyli grupa kontrolna, nie dostała żadnych zaleceń odnośnie noszenia. Badanie trwało 6 tygodni. Po ich zakończeniu badacze ustalili, że niemowlęta z grupy mam, noszących w nosidłach, marudziły i płakały o 43% mniej niż te z grupy kontrolnej (5).

Badania w tym temacie nie są nowością. Już w latach 70 XX wieku dowiedziono, że niemowlaki, na których płacz nie odpowiedziano, miały znacznie podwyższone tętno i obniżony poziom tlenu we krwi. Kiedy zostały uspokojone przez opiekuna, parametry wracały do normy (3). W momencie, gdy nie reagujemy na płacz dziecka, poziom kortyzolu, czyli hormonu stresu, w jego organizmie wzrasta do niebezpiecznego poziomu. Oczywiście, że każde dziecko płacze – to jego sposób na komunikację, ale chodzi o to, by na ten płacz odpowiedzieć, a nie lekceważyć i spróbować zaspokoić potrzeby dziecka w danym momencie (4).

Naukowcy z Japonii, zbadali, dlaczego tak się dzieje, że kiedy bierzemy dziecko na ręce przestaje płakać. W badaniu wzięły udział dzieci w wieku poniżej 6 miesięcy.  Monitorowano m.in. ich pracę serca, natężenie płaczu w zależności od tego czy dziecko, było trzymane przez mamę, która siedziała lub chodziła po pokoju. W momencie, kiedy mama zaczynała nosić dziecko, praca jego serca bardzo szybko się normowała. Zmniejszała się też ilość ruchów dziecka – uspokajało się, przestawało się wyginać i miotać (2). Na wykresie możesz zobaczyć, jak szybko praca serca dziecka się normowała, kiedy mama wstała z fotela.

Czy można rozpieścić dziecko?

Zamiast zdania nie noś, bo przyzwyczaisz, można też usłyszeć, „nie noś, bo rozpieścisz”. Jestem właśnie w trakcie czytania książki Daniela Siegla i Tiny Payne Bryson „Grzeczne dziecko” i tam bardzo fajnie opisana jest kwestia rozpieszczenia. Dawniej eksperci od wychowania, radzili rodzicom, by nie brali często dzieci na ręce, bo je rozpieszczą – na pewno stąd jeszcze do dziś to przekonanie zostało. Dowiedziano już jednak dawno, że nie jest to prawda.

Podkreśla się, że nie można rozpieścić niemowlęcia, zbyt często je przytulając i reagując na jego potrzeby. W książce podana jest również definicja rozpieszczenia – to jednak byłby temat na osobny post. Pisząc w skrócie, rozpieszczenie jest możliwe, ale może być ono spowodowane, nadmierną pobłażliwością, nadmiarem pochwał, zbyt dużą liczbą rzeczy materialnych. Kontakt emocjonalny, dotyk, miłość i obecność w potrzebie nie są tego przyczynami(6). Jest mnóstwo badań z tego zakresu.

Chwila przerwy 🙂 Lubisz już nas na Facebooku?

Nauka niezależności

Co więcej, badania dowodzą, że niemowlęta, których potrzeby są zaspokajane są w późniejszym okresie bardziej niezależne niż ich rówieśnicy. Również zmniejsza się ich częstość płaczu. Okazuje się, że „uczenie” dziecka niezależności, tak naprawdę może prowadzić do jego większej zależności. Zamiast tego powinniśmy więc reagować na potrzeby dziecka, co w rezultacie doprowadzi do większej niezależności w późniejszym wieku (7).

Radość z noszenia 

Kołysanie jest naturalnym przedłużeniem życia, jakie dziecko pamięta jeszcze z brzucha mamy. W końcu przez 9 miesięcy było noszone, słyszało bicie serca i oddech mamy. W jej ramionach czuje się bezpiecznie i takie warunki pamięta. Nic dziwnego, że płacze domagając się noszenia.

Jak widzisz noszenie niemowlęcia to po prostu odpowiedź na jego potrzeby, a nie próba rozpieszczenia czy przyzwyczajenia go do noszenia. Dzieci tak szybko rosną – cieszmy się z tej bliskości, nośmy i przytulajmy. Nie bójmy się przyzwyczaić do przekonania, że się o niego troszczymy i odpowiadamy na jego potrzeby 🙂

Więcej informacji? 

Jeśli chciałabyś jeszcze co nieco doczytać, zapraszam Cię do przeczytania mojego artykułu w Ogólnoświatowym Kwartalniku Bliskości SPLOT. 

Bibliografia:

1.Medina J. Jak wychować szczęśliwe dziecko, Wydawnictwo Literackie, 2012.

2.Esposito G., Yoshida S., Ohnishi R i in.. Infant calming responses during maternal carrying in humans and mice. Curr Biol. 2013 6;23(9):739-45.

3.Sears W.M. Księga wymagającego dziecka, Mamania, Warszawa, 2015.

4.Sunderland M. Mądrzy rodzice, Warszawa, Świat Książki 2008.

5. Sears W. M. Księga rodzicielstwa bliskości, Mamania, 2013.

6. Siegiel D., Bryson T. Grzeczne dziecko, poradnik dla mądrych rodziców, MUZA SA.Warszawa, 2015.

7. Hewlett B., Lamb M. Hunter-gatherer childhoods.,New York, 2005.

8. Przetacznikowa M. Podstawy rozwoju psychicznego dzieci i młodzieży, PZWS, Warszawa, 1973.

Jeśli temat prawidłowej pielęgnacji i noszenia dzieci jest Ci bliski, prowadzę na ten temat osobny profil na Facebooku – Doradca Chustowy Dagmara Stolarczyk, zachęcam Cię do polubienia 🙂

Join the Conversation

9 Comments

    1. says: dziubdziak

      Jest coraz więcej książek, badań w tym temacie, więc chyba z czasem będzie coraz łatwiej przekonać 🙂 Dziękuję :*

  1. says: Sylwia

    jak mnie wkurza takie gadanie, może jeszcze nie karmić bo się przyzwyczai do jedzenia? trzeba nosić, dziecko tego potrzebuje, bliskości i ciepła, bo się najzwyczajniej w świecie boi… ja noszę często w chuście Luna dream i moja mama też uważa, że nie powinnam a poza tym wyglądam jak dziwadło. tylko jakoś inne mamy ode mnie pomysł zgapiają, a nie się śmieją

  2. says: Aga

    No fajnie, a co z 2-latkami,które wciąż chcą być noszone? ???
    Duże maluchy,ale wciąż za małe by im to wytłumaczyć,że matkę bolą plecy,że potrzebuję dwóch rąk do pracy domowych.

    1. says: dziubdziak

      Myślę, że tutaj nie jest ważne noszenie, a fakt zapewnienia poczucia bezpieczeństwa i bliskości. 2-latka to nadal maluszek, który ma momenty, w których potrzebuje nas bardziej niż zwykle. Zamiast nosić postawiłabym na inne formy okazywania bliskości – jak przytulanie, zabawy paluszkowe, masażyki itp. Bo również w samym poście podkreślam, że nie chodzi o noszenie, ale właśnie reagowanie na potrzeby dziecka. A skoro potrzebuje naszej bliskości to nie powinniśmy mu jej odmawiać 🙂 A czym to zastąpimy – to już jak nam pasuje. Jest udowodnione, że po czasie przytulania i aktywnej zabawie z dzieckiem odzyskujemy wolne ręce do prac domowych. A czasem i one zejdą na drugi plan. Ewentualnie mój 1,5 roczniak od święta noszony jest na plecach w nosidle – to zawsze również odciąża. A nosidła są tworzone dla dzieci nawet do 6-lat, bo ta potrzeba bliskości nadal może być duża i trzeba sobie życie ułatwić 🙂

Leave a comment
Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.