Siedzisz sobie w domu, maluch śpi, można popracować czy coś poczytać. Wykąpałaś się i jesteś już dawno po kolacji. Nagle, myślisz sobie, że masz straszną ochotę na coś słodkiego. Przeszukujesz szafki, a może i masz już coś na taką okazję. Podobnie w dzień. Zjadłaś śniadanie, bawisz się z maluchem i nagle napada Cię straszna ochota na kostkę czekolady. Znajoma sytuacja? Witaj w klubie. Walczę z taką ochotą na słodycze prawie od samego porodu, więc nie byłabym sobą, gdybym nie sprawdziła dlaczego tak się dzieje.
Jasne, że staram się zdrowo odżywiać. Jasne, że nie każda chęć na coś słodkiego kończy się jedzeniem, ale jednak sytuacja zdarza się na tyle często, że musiałam znaleźć jakieś wytłumaczenie. Dzięki temu jest łatwiej z tym walczyć. Jesteś ciekawa?
Podczas karmienia piersią nasze zapotrzebowanie kaloryczne zwiększa się o około 500 kcal – jest to całkiem sporo, ale nie tak sporo, jak może nam się wydawać. Bynajmniej nie powinniśmy tych 500 kcal zaspokajać batonikiem, ale to oczywista oczywistość 🙂 Dlaczego więc właśnie ten batonik chodzi nam po głowie?
Dlaczego tak się dzieje?
Jest kilka powodów. Jednym z nich i jak mi się wydaje dla mnie kluczowy to po prostu niewyspanie. Dziubdziak od urodzenia jeszcze nie przespał całej nocy, a ja zawsze byłam śpiochem więc mój organizm chce sobie te straty snu zrekompensować. Jeśli jesteś mamą, pewnie też, jeśli nie zawsze, to czasem (ząbkowanie, przeziębienie itp.) Twój sen jest zakłócony. Nie chodzi tu nawet o jego ilość (ja najczęściej poranną drzemkę śpię razem z Dziubdziakiem), ale jakość. Naukowcy wykazali, że brak snu osłabia naszą zdolność do podejmowania decyzji i zwiększa chęć nagrody. Takie zmiany w aktywności mózgu mogą zwiększać naszą ochotę na niezdrową żywność.
Drugim powodem, całkiem niedaleko od niewyspania jest zmęczenie, które samo w sobie prowadzi do głodu. Kolejny powód to stres, którego długotrwała obecność może zwiększyć produkcję kortyzolu, który z kolei zwiększa chęć do jedzenia. Co najgorsze, słodkie i tłuste poprawy czasowo obniżają poziom stresu, więc czując się lepiej, sięgamy po kolejne słodkości, zataczając błędne koło.
Jak sobie z tym radzić?
Jeśli wiesz, że często masz ochotę na coś słodkiego, zadbaj by mieć w domu owoce – świeże, suszone (np. daktyle, morele, rodzynki). U mnie fajnie sprawdza się jogurt z różnego typu ziarnami – amarantusem, płatkami owsianymi, słonecznikiem. Możesz również dodać dżem – już nie trudno znaleźć taki z 100% owoców lub zrobić mus ze świeżych owoców i np. zamrozić go, żeby zjeść później lody. No i domowe wypieki – na pewno lepsze niż kupowane no i wiesz co jesz 🙂 Czekolada najlepiej gorzka, masło orzechowe (100% orzechów) no i same orzechy.
Jedz regularnie by nie mieć ochoty na przekąski. Jeśli poczujesz głód napij się najpierw wody – to może być tylko pragnienie. Zdrowszą alternatywą będą też wszelkiego rodzaju smoothies. Jeśli słodzisz zamień cukier na miód, daktyle. Sama ostatnio sporo korzystam z książki Alaantkowe BLW. Jest tam też wiele przepisów na słodkości bez cukru.
A jeśli już na coś się skusisz – nie miej wyrzutów sumienia. Hormon stresu, spowoduje, że tłuszcz odłoży Ci się w brzuchu i w boczkach, a tego przecież nie chcemy? 😉
A Ty? Masz ochotę na słodycze albo jakieś inne niezdrowe przekąski? Może już znalazłaś zdrowsze alternatywy? Podziel się ze mną w komentarzu swoimi pomysłami. Na pewno się przydadzą 🙂
Lubisz już nas na Facebooku?
Bibliografia:
- Nehring-Gugulska M., Żukowska-Rubik M., Pietkiewicz A. Karmienie piersią w teorii i praktyce. Medycyna Praktyczna, 2012.
- Sleep deprivation linked to junk food cravings, By Yasmin Anwar, Media Relations
- Why stress causes people to overeat, Harvard Mental Health Letter
Jak karmiłam piersią, dziennie jadłam 5 wafelków Princessa (tych większych) ale tylko o smaku kokosowym. Mąż kupował mi je hurtowo ;). Nie wiem co w sobie miały ale bardzo tego potrzebowałam. Gdy przestałam karmić przeszła ochota na wafelki, a nawet mnie od nich „odrzuciło” 😉
O mamo 😛 5 wafelków, no ale młodej mamie się nie odmawia 😛
Ja bardziej miałam chęci na słodycze w ciąży niż przy karmieniu 🙂
U mnie zaczęło się w 3 trymestrze 🙂
Jak karmilam to oprócz snu Na nic więcej nie miałam ochoty hihi
🙂 to super, słodkości nic dobrego nie przynoszą. No może oprócz poprawy nastroju 😉 ale na to są też inne sposoby 🙂
Już nie karmię, ale gdy karmiłam położna zalecała mi krówki, babkę piaskową, jeśli tylko mam chęć. Uważałam z czekoladami. Generalnie nie stroniłam od słodyczy 🙂
Ciekawe czemu akurat wybrała krówki. Ja też uważałam, ale po tym jak zobaczyłam, że synowi nie jest, odpuściłam 🙂
U mnie żadne zamienniki nie dają rady, jak mam ochotę na coś słodkiego a z reguły jest to coś czekoladowego to nie pomogą owoce ani żadne takie, musi być czekolada i już. A jak akurat nie mam nic w domu to tak będę łazić i patrzeć co by tu można zjeść aż finalnie i tak mąż idzie do Żabki 🙂 No i oczywiście nie kończy się na kawałku, tylko wtryniam całość na raz 😉
Skądś to znam 😛 Chwała żabkom 😛 zwykle mamy je blisko swojego domu hehe
Komentarz osoby, która nie jest mamą też się liczy? 🙂
Słodycze to moja wielka słabość! Czasami uda mi się oszukać mój organizm wodą czy jakimś owocem, ale prawda jest taka, że zdarza się to bardzo rzadko 🙁 Najgorsze jest to, że ja mam takie napady „słodyczowe”, tzn. przez 3 miesiące mogę rzucać się na nie jak szalona, a przez kolejne 4 nie ruszać w ogóle. To chyba nie jest normalne 🙂 Ps. swoim zdjęciem do tego posta wcale nie pomagasz! 😀
Pewnie, że liczy 🙂 Wbrew tytułowi, jest dla wszystkich 🙂 Haha myślę, że to jest normalne, musisz mieć silną wolę, skoro udaje Ci się 4 miesiące nie ruszać słodyczy. Zdjęcie? No wiem 😛
moja koleżanka ma podobną przypadłość: co tylko słodkie jej wpadło w oko podczas okresu karmienia to jadła bez opamiętania;PD
na szczęście ja pozwalam sobie rzadko, ale gdybym jadła wtedy, kiedy miałabym ochotę mogłoby być źle 😛